sobota, 25 kwietnia 2015

O Polce która nie poślubiła Araba i o Wandzie co nie chciała Niemca, czyli o tym dlaczego jestem małomiasteczkowa.




Uważam, że na świecie powinno być prowadzone dużo więcej statystyk, bo taka ciemnota jak ja lubi wszystko szufladkować, chciałabym wiedzieć ile małżeństw mieszanych, to znaczy pomiędzy osobami z innych krajów, które wychowało się w innych kulturach nie rozwodzi się i faktycznie tworzy szczęśliwe małżeństwa. Obserwuje otaczających mnie ludzi i widzę jak ogromnie różnimy się między sobą ze względu na wychowanie w innych regionach świata. Oczywiście przede wszystkim jesteśmy swoim charakterem i to nie tak, że wszyscy Polacy to alkoholicy a Turcy to terrości, ale przecież wychowani jesteśmy przez naszych rodziców, którzy zaszczepili w nas pewne wzorce. Jako Polka jestem bardzo rodzinna, lubię gotować, a od małżeństwa oczekuje partnerstwa i zaufania, chciałabym żeby mój mąż był trochę złotą rączką, a nie po byle złożenie szafy dzwonił po specjalistę, nawet jeśli będzie nas na to stać - naprawianie i budowanie jest seksowne. Poznając coraz to nowe osoby tylko przekonuje się, że moim mężem mógłby być tylko Polak, może jakiś Rosjanin czy Bułgar w ostateczności. Nie wszyscy Rosjanie piją tyle ile na Youtubie a Bułgarzy … o nich nawet nie znam żadnych stereotypów. Chodzi mi o to, że Anglicy naprawdę z każdą błahostką dzwonią do specjalisty. Dla odmiany Japończycy praktycznie nie uczestniczą w wychowaniu dzieci, tzn. przewijaniu, karmieniu itd., za to noszą swoim kobietom torebki, co nie przestanie mnie dziwić. Ale żeby dalej nie iść niby to stereotypowo to chodzi mi o to, że ja od takiego Polaka po prostu wiem czego mogę wymagać, bo niby wszyscy mamy inne charaktery, ale po relacji jego rodziców, można się o nim wiele dowiedzieć. No i przede wszystkim mogę wymagać, wiem że torebki mi nie będzie chciał nosić, na pewno nie za często i z pewnością nie różowej, ale za to bez problemu mogę go poprosić o naprawienie spłuczki w toalecie, jeśli sam nie będzie umiał to będzie mu się głupio przyznać bo jest przecież mężczyzną a Polacy nigdy nie pytają o drogę, nie gubią się tylko zwiedzają okolice no i jeśli spłuczki nie będzie potrafił naprawić to podpyta ojca czy kolege i po kilku dniach ją zrobi. Od razu nie zrobi nawet jeśli potrafi. Jeśli szukam partnera na całe życie to nie będę ryzykować i brać za męża kogoś z drugiej półkuli, który wychowany był zupełnie inaczej niż ja, przecież nie mam prawa wymagać od niego, że nagle wejdzie w rolę, którą ja mu zaplanowałam.

5 komentarzy :

  1. Ostatnim zdaniem trafiłaś w dziesiątkę i zgadzam się z tym w zupełności, co nie zmienia faktu, że ta odmienność innych narodowości potrafi bardzo przyciągać i kręcić, ta ich tajemniczość i właśnie to, że nie wiesz wszystkiego, a tyle możesz odkryć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jestem, albo zakochana w Polakach, albo po prostu patriotką. :) Nie wyobrażam sobie mieć męża, który byłby zza granicy. Uwielbiam Polskę, polski język, a gdyby ktoś mi go kaleczył, to chyba bym nie przeżyła. :) Chociaż w przyszłości planuję wyjazd za granicę, więc nie wiadomo jak to się potoczy, bo serce nie sługa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, też jestem Patriotką i nie wiedziałam tego dopóki sama nie wyjechałam <3

      Usuń
  3. Ja mogłabym mieć męża z zagranicy, różnica kulturowa mi nie przeszkadza. Ale tytuł mnie rozwalił :)
    Pozdrawiam,
    http://fit-healthylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Kontakt

Subscribe

Flickr